Kiedy reprezentacja w CV nic nie znaczy. Brzęczek w Wiśle Kraków.

Kiedy reprezentacja w CV nic nie znaczy. Brzęczek w Wiśle Kraków.

Jerzy Brzęczek wrócił do Ekstraklasy objąć Wisłę Kraków, która ma w tym sezonie sporo problemów. Były kapitan reprezentacji to kolejny selekcjoner, który po odejściu z reprezentacji zdecydował się na zatrudnienie w klubie. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale poprzednicy Brzęczka potrafili obejmować drużyny o trochę innym potencjale niż krakowska ekipa.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych byli trenerzy reprezentacyjni dostawali szansę w Grecji. Kazimierz Górski, czy Jacek Gmoch udowodnili, że znają się na swoim fachu zapisując się złotymi głoskami w tamtejszej piłce. Wiadomo, że greckie zespoły nie były na takim poziomie jak chociażby obecnie, ale też nie był to piłkarski trzeci świat. Ważny jest sam fakt, że obaj trenerzy dostali angaż w zagranicznym klubie. W pewnym momencie szansą poza Polską była jednym z elementów kontynuowania kariery po rozstaniu się z kadrą. Wiadomo, że to były też inne czasy i możliwości zarobkowe w Polsce nie miały porównania nawet z egzotycznymi krajami, ale jednak selekcjonerzy decydowali się na ryzyko i spróbowanie swoich umiejętności za granicami Polski.

Antoni Piechniczek nawet dostał szansę na w reprezentacji Tunezji oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pojawiały się plotki na temat Brzęczka i ewentualnego angażu w reprezentacji Kosowa, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Najprawdopodobniej poza kwestiami prestiżowymi potencjalna oferta z tego państwa nie była porównywalna do tego co przedłożyła Wisła Kraków. Franciszek Smuda średnio wspomina swoją obecność w Ratyzbonie, ale druga liga niemiecka to wciąż przyzwoity kierunek w szczególności, że mowa tu o polskim trenerze, który dodatkowo osiągnął słaby wynik na mistrzostwach Europy. Jerzy Engel po krótkim epizodzie w Wiśle Kraków trenował cypryjski APOEL, ale poza angażem Polaków niczym się tam nie wyróżnił.

Wojciech Łazarek, Andrzej Strejlau, czy Janusz Wójcik wybierali bardziej egzotyczne zespoły z Chin, czy reprezentacje Sudanu, ale wciąż były to interesujące wybory i możliwości poznania innego środowiska. Paweł Janas i Zbigniew Boniek zostali w polskiej piłce po odejściu z reprezentacji, ale ich rolę były znacznie inne niż pierwszego trenera, choć Janas jeszcze wracał parokrotnie na ławkę, ale były to tylko tymczasowe powroty. Od Waldemara Fornalika (z wyłączeniem Paulo Sousy) zaczął się okres, w którym trenerzy obejmowali wyłącznie polskie zespoły, albo trenowanie Polski było ostatnią pracą w roli szkoleniowej. Tak było chociażby z Leo Beenhakkerem, czy Stefanem Majewskim odchodzącym do pionu administracyjnego.

Wydawało się, że Adam Nawałka po sukcesie na mistrzostwach Europy, a nawet odchodząc w 2018 roku wyrobił sobie dobrą markę i jakiś europejski zespół się nim zainteresuje. Trenerowi marzyła się liga włoska, ale ostatecznie podjął pracę w Lechu z którym się rozstał w kiepskich nastrojach. Obecnie były trener Górnika znajduję się na bezrobociu, a ostatnio pojawiał się w plotkach dotyczących powrotu do reprezentacji Polski.

Jerzy Brzęczek poza całkiem udaną kadencją w roli selekcjonera ma także całkiem przyzwoitą karierę piłkarską, podczas której grał dobre sezony w Austrii, czy Izraelu. Nie był on legendą tamtych lat, ale niewątpliwie wciąż jego nazwisko budzi skojarzenia włodarzy klubów z tamtych krajów. Wydawało się, że takie połączenie mogłoby skusić kogoś na jego usługi, a reprezentacja Kosowa nie brzmiała jak typowa kaczka dziennikarska, a całkiem ciekawy projekt, do którego Brzęczek mógł pasować. Możliwe, że dużą rolę w angażu Brzęczka pełnił Jakub Błaszczykowski i jego brat, którzy są spokrewnieni z trenerem. W pewnym stopniu nowy szkoleniowiec pomaga rodzinie i wraca sprawdzić się na trudnym terenie. Z drugiej strony Brzęczek do Wisły Kraków mógłby przejść już jako trener Wisły Płock, bo wtedy miał jako taki dorobek, a doświadczenie w reprezentacji Polski może być tylko szkodliwe, jak pokazał chociażby krótki epizod Adama Nawałki.

Fot. Wikipedia