Hertha Berlin – dziwny klub ze stolicy utrzymał się w Bundeslidze

Hertha Berlin – dziwny klub ze stolicy utrzymał się w Bundeslidze

Stefan Szymański w swojej „Futbonomice” zapowiadał dominacje klub ze stolic. Przeniesienie piłkarskiego środka ciężkości z miast typowo robotniczych na rzecz finansowych centrów ma być przyszłością piłki nożnej. W wielu krajach to się już stało, albo się dzieje, tylko w najbogatszym państwie świata coś nie idzie. Hertha Berlin utrzymała się po wygranej drugiego barażu, ale jej historia nie wpisuje się w wizje badacza piłki nożnej.

Oczywiście zawsze można zacząć rzucać hasła o wyjątkowości Berlina jako stolicy. Miasto jest stosunkowo „młodą” stolicą zjednoczonych Niemiec, a wiele instytucji przenoszona była etapami do stolicy. Dodatkowo decentralizacja kraju, oraz pewne zaszłości z funkcjonowania Niemiec Zachodnich stworzyło wiele centr finansowych i gospodarczych, w których bogaci sponsorzy mogą budować swoje zespoły. Ekipa z Berlina zawsze chciała być czymś więcej niż przeciętnym zespołem ze środka ligi. Jednak zawsze miała swoje problemy. Na początku XXI wieku potrafiono zbudować tam ciekawą ekipę z Marcelinho na czele, ale też lokalne berlińskie radio potrafiło ogłosić konkurs oferując nagrodę strzelcowi bramki dla Herthy bez względu na to, czy będzie to normalna bramka, czy samobój. Początek XXI wieku to jednak najlepszy okres we współczesnej historii. Dwa zdobyte Puchary Niemiec to jedyne trofea, obok zwycięstw w 2 Bunesligi. Koniec pierwszej dekady XXI wieku to już zdecydowana degrengolada.

Zespół balansował na granicy pierwszej i drugiej ligi, a nikt nie był w stanie przełamać tego trendu. Sytuacja miała się zmienić w 2019 roku, gdy klub przejął nowy właściciel. Windhorst miał wielkie ambicje, a klub miał nie tylko dorównać ekipie sprzed 20 lat, ale zostać ekipą walcząca o najwyższe cele. Wydano na ten cel dziesiątki milionów euro, a obecność Jurgena Klinsmanna miała zapewnić odpowiednią budowę zaplecza sportowego. Były selekcjoner reprezentacji Niemiec jednak nie wytrzymał zbyt długo na stanowisku, a transfery nie były trafione. Projekt musiał ratować Felix Magath, który utrzymał berlińczyków na miejscu barażowym, a potem wygrał dwumecz barażowy z HSV. Zresztą symbolem porażki Herthy jest to, że biedniejszy sąsiad Union nie tylko gra w Bundeslidze, ale radzi sobie znacznie lepiej mimo braku środków finansowych.

Utrzymanie to mały kroczek ku stabilizacji, ale w przypadku nowego właściciela oraz braku jednolitego pomysłu na klub trudno oczekiwać, żeby ekipa osiągała więcej niż teraz. Magath nie jest trenerem, który może poprowadzić klub do zwycięstw. Niewątpliwie jego twarda i ostra ręka przydaje się zespołom w kryzysie, ale na dłuższą metę skończy się współpraca bardzo hucznie, a doświadczony Niemiec odejdzie z klubu prędzej, czy później bez względu na decyzje jaką podejmie po sezonie. Niewątpliwie perypetie berlińczyków to ciekawy przypis do analiz przyszłości futbolu. Pieniądze są absolutnie kluczowe dla rozwoju klubu, ale jednak trzeba je umieć wydawać. Hertha dostanie jeszcze jedną szansę, bo Stefan Szymanski będzie musiał dodać poprawki w kolejnej edycji swojego najważniejszej ksiązki.

Fot. Wikipedia