Szwajcarzy to drużyna, która na turniejach chętnie testuje umiejętności faworytów do końcowego triumfu. Helweci z perspektywy lat to chyba najmniej doceniana drużyna aspirująca do miana niespodzianki turnieju. Potrafili postawić się zarówno podczas Mistrzostw Świata jak i Europy. W 2006 roku w grupie zremisowali z przyszłymi wicemistrzami Francuzami, cztery lata później minimalnie wygrali z triumfatorami afrykańskiego mundialu Hiszpanami, a jeszcze w kolejnym turnieju doprowadzili do dogrywki z Argentyńczykami, którzy jak wiadomo ulegli dopiero w finale z Niemcami. Na EURO 1996 remisowali z półfinalistami Anglikami, a dwadzieścia lat później podzielili się punktami z późniejszymi mistrzami Europy – Francuzami.
Los dał teraz Szwajcarom Francuzów urzędujących mistrzów świata, z którymi wygrali w karnych, a dzisiaj zmierzyli się z Hiszpanami. Mimo wielu utrudnień, takich jak bramka po rykoszecie, kontrolowanie meczu przez piłkarzy Luisa Enrique potrafili nie tylko strzelić bramkę na 1:1, ale zagrozić bramce. Marzenia o rozstrzygnięciu meczu w regulaminowym czasie gry na korzyść Szwajcarów rozwiała głupia czerwona kartka i Petkovic zdecydował się na zamknięcie meczu i dotrwanie najpierw do dogrywki, a później rzutów karnych. Hiszpanie przypomnieli sobie mecz ze Szwecją, a w rolę Olssona wcielił się Sommer. Dzięki jego interwencjom udało się dotrwać do karnych. Seria rzutów karnych była jedną z najgorszych w historii EURO. Obrońcy i defensywni pomocnicy, których zaletą niewątpliwie są silne mocne strzały, uderzali bardzo lekko i przewidywalnie dla bramkarza. Ostatecznie to Vargas zmarnował kluczowego karnego, a Oyarzabal poprowadził Hiszpanie do półfinału. Drużyna z półwyspu Iberyjskiego rozegrała dobry mecz, ale brakowało skuteczności jak z Chorwacją. Dwaj w miarę przeciętni rywale zmusili Hiszpanów do dogrywki, więc te ponad 240 minut rozegranych meczów mogą być problemem w kolejnym spotkaniu.
Jeden z bardziej intensywnych spotkań na tym turnieju. Włosi byli kwestionowani ze względu na słabość kolejnych rywali i pierwszą weryfikacją miał być mecz z Belgami, którzy również nie mieli zbytnio wymagającej grupy. Włosi jednak mają więcej doświadczenia na turniejach w odróżnieniu od Belgów, których sukcesy na mistrzostwach są uzależnione od posiadanego złotego pokolenia. Tak było w latach osiemdziesiątych i tak jest teraz. Problem, że obecne pokolenie jest coraz starsze i dalej nie widać szansy na zdobycie złotego medalu. Pierwsza połowa była na wysokim poziomie i strzelono trzy bramki. Wydawało się, że druga połowa będzie równie mocna, ale ostatecznie zmieniła się w brutalne spotkanie okupione wieloma kontuzjami. Symbolem zaostrzenia meczu było wejście Chadliego, który zagrał trzy minuty w tym spotkaniu bo musiał je opuścić ze względu na uraz. Włosi dotrwali z wynikiem do końca spotkania i udowodnili, że poprzednie wygrane nie były przypadkowe.
Włochy – Hiszpania obiecuje wiele, gdyż obie drużyny chętnie będą chciały przejąć kontrolę nad meczem, choć Mancini może ulec pokusie cofnięcia się, gdyż Hiszpanie nie mając swojego dnia, będą mogli kopać piłkę w poprzek w nieskończoność. Półfinał na Wembley zapowiada się więc obiecująco.