Dyrektorzy na trenerów

Dyrektorzy na trenerów

Często zespoły próbują ratować sytuacje w sezonie nietypowym ruchem. Branie strażaka to klasyka, ale też aby wzmocnić morale do klubu zapraszana jest legenda zespołu, czasem nie będąca nawet poważnym trenerem. Również wielcy szkoleniowcy zgadzają się wrócić z emerytury, aby dać jeszcze jeden impuls w walce o najważniejsze cele w sezonie. Czasem jednak trenerem zostaje ktoś, kto pełnił zupełnie inną rolę w klubie.

Często wspomina się, że świetny asystent nie jest od razu kapitalnym pierwszym szkoleniowcem. Wiedza, doświadczenie, czy relacje z drużyną mogą być zbędne jeżeli taki kandydat nie ma umiejętności zarządzania zespołem oraz nie potrafi podejmować decyzji oraz brać za nich odpowiedzialność. Carlos Queiroz chociażby przez wiele lat uznawany za kluczową układankę w sztabie Fergusona w rzeczywistości jako pierwszy trener nie osiągnął zbyt wiele tułając się po egzotycznych krajach. Na naszym krajowym rynku Bogdan Zając miał wszystko, aby przeskoczyć z asystenta na trenera, a jednak w Jagiellonii się nie sprawdził.

Inną kolejną rolą są dyrektorzy sportowi. Czasami trenerzy decydują się na przejście do pionu dyrektorskiego i tam spełniają się w swojej roli chociażby jak Mattias Sammer, który zapowiadał się na dobrego trenera, ale zdecydował się na pracę jako dyrektor techniczny reprezentacji, a póżniej został dyrektorem sportowym w Bayernie. Mimo tego, że zdobywca Złotej Piłki od kilkunastu lat nie był pierwszym trenerem, pojawia się raz na jakiś czas plotka, że chętnie by wrócił na ławkę trenerską. Szczególnie, gdy trenerem Bayernu zostawali szkoleniowcy nie koniecznie mający silną pozycję i wystarczający prestiż. Obecnie jednak doradza Borussii Dortmund i trudno oceniać, czy jeszcze będzie chciał wrócić.

Inny niemiecki dyrektor sportowy uznał, że powrót w roli szkoleniowca będzie dobrym wyborem. Ralf Ragnick miał dość podobną karierę trenerską jak Sammer jednak zdecydował się w 2006 roku na zostanie czymś więcej. Budował od zera 1899 Hoffenheim oraz RB Leipzig z czego w tym drugim pojawiał się również jako trener mający na celu dokończenie pewnych spraw, za nim klub ściągnie docelowego szkoleniowca. Ragnick uznawany jest za osobę mającą za sobą wielkie sukcesy organizacyjne, ale trzeba pamiętać o tym, że za każdym projektem stały setki milionów dolarów oraz całkowite zaufanie właścicieli klubu. Zarówno Hoffenheim oraz RB Leipzig były budowane od zera i margines błędu był całkiem sporty. Obecnie Niemiec tymczasowo obejmie Manchester United, a później wróci do roli budowniczego.

Trudno ocenić, czy akurat United potrzebuje specjalistę od wyciągania drużyn z trzeciej ligi niemieckiej do Bundesligi. Media prześcigają się w wymienianiu talentów jakie przewinęły się przez jego drużyny, ale ostatecznie każdą z nich złapał marazm. Hoffenheim nigdy nie zostało zespołem z czołówki ligi niemieckiej. Miało parę udanych sezonów, gdy osiągnęło nawet trzecie miejsce, ale najczęściej obija się o środek tabeli. RB Lipsk jest trochę w lepszej kondycji, ale powoli wygląda jakby również i tam dochodzono do ściany. Wiadomo, że dominacja Bayernu jest trudna do przezwyciężenia, ale w poprzednich latach ta sztuka się rzadko bo rzadko udawała. Wiadomo, że strategia klubu utrudnia wyrównaną walkę o trofeum.

W zasadzie trudno znaleźć w europejskiej piłce wielu dyrektorów, którzy ponownie ubrali trenerski dres. Leonardo był dyrektorem w Milanie i został następcą Ancelottiego, ale tam się nie sprawdził. Później dostał nawet szansę w Interze, ale chyba nie była to dla niego również idealna rola, gdyż wrócił do bycia dyrektorem tym razem w PSG. Warto wspomnieć o epizodzie Hierro z reprezentacją Hiszpanii, ale był to tylko na czas EURO po nagłym zwolnieniu poprzedniego szkoleniowca.

W Polsce natomiast takie sceny były znacznie częstsze. Zazwyczaj następowało to po zatrudnieniu w roli dyrektora sportowego kogoś mającego spore ambicje i licencję trenerską. W zasadzie przyjęcie takiego dyrektora-trenera było schowaniem go do szafy, aby w odpowiednim momencie go wyciągnąć. Tak chociażby było z Pawłem Janasem zostającym dyrektorem sportowym w Polonii, aby później zastąpić Bakero. Przez taką ścieżkę wrócił do trenerki Jerzy Engel, który pod koniec XX wieku objął Polonię Warszawa, w której był dyrektorem. Dyrektor Sportowy Martin Pulpit objął funkcję trenera Odry Wodzisław po zwolnieniu Ryszarda Wieczorka w 2009 roku. Sprawa miała związek z nowymi właścicielami klubu. Czesi woleli mieć swojego człowieka kontrolującego klub w kwestiach sportowych. Ostatecznie długo trenerem nie został, ale jego postać jest jedną z kluczowych w ostatecznym spadku klubu do I ligi i ostatecznego upadku zespołu. Postacią najbardziej popularną był Romeo Jozak. O ile poprzednie przypadki, gdzie dyrektor przejmował klub dotyczyły krótkotrwałych zastępstw zwolnionego trenera tak były pracownik Dynama Zagrzeb miał być projektem nowej Legii.

Dzięki jego doświadczeniu miał przekształcić się w drugie Dinamo dominujące w lidze, mające sukcesy w Europie oraz wychowujący piłkarzy mogących być sprzedanych za dziesiątki milionów euro. Sam Jozak uparł się aby zostać trenerem, a nie dyrektorem nowo powstającej akademii. Ostatecznie poza ściągnięciem Eduardo niczym się nie zapisał, a sezon musiał ratować jego asystent. Z jego wiedzy nie wiele zostało w klubie, gdyż zarząd zdecydował się pójść zupełnie inną drogą. W tym przypadku jednak ryzyko miało więcej sensu, gdyż Legia i Dinamo to podobne drużyny, choć na innym etapie rozwoju. Przejście takiego specjalisty faktycznie mogło mieć sens. Inaczej niż w przypadku Ragnicka.

Fot. Wikipedia