Bohaterzy z rezerwy – Liga Mistrzów

Bohaterzy z rezerwy – Liga Mistrzów

Diego Simeone nie miał nigdy szczęścia do zespołów, w których pierwsze skrzypce grał Cristiano Ronaldo, jednak tegoroczny Manchester United to najgorszy z zespołów Portugalczyka. W tle odbywała się rywalizacja dwóch historycznych potęg. Ajax i Benfika kilkadziesiąt lat temu były najpotężniejszymi klubami w Europie obecnie starcie może być rozgrzewką przed głównym spotkaniem.

Atletico i Manchester United mogły wystawić swoje najbardziej optymalne jedenastki, choć w przypadku Czerwonych Diabłów trudno mówić o jakimś złotym ustawieniu, w którym osiąga sukcesy. Zresztą ich rywale też mają sporo problemów w lidze więc obie uznane marki mogły w dzisiejszym meczu odwrócić zły trend i uratować sezon. Generalnie jednak to Atletico zaczęło lepiej, bo po dośrodkowaniu Lodiego już w siódmej minucie Joao Felix uderzył głową obok bezradnego de Gei. Przez całą pierwszą połowę Manchester United nie wykreował żadnej groźnej sytuacji bramkowej. Atletico zdecydowało się zagrać ostrożnie i spokojnie rozbijać ataki rywali, ale też to oni byli blisko podwyższenia wyniku, jednak piłka wylądowała na poprzeczkę ratując Anglików przed stratą bramki. Druga połowa również zaczęła się pod dyktando Hiszpanów, choć doszło do zaostrzenia rywalizacji w środku pola. Sporo fauli i żółtych kartek musiał pokazać sędzia, a nawet doszło do drobnych przepychanek.

Ostatecznie Ragnick zdecydował się na dokonanie czterech zmian już do 70 minuty, chcąc poprawić grę bocznych obrońców i środka pomocy. To w zasadzie się udało, ale w 80 minucie strzelił właśnie rezerwowy Elanga, ale w dużą rolę mieli obrońcy Atletico, którzy niezbyt agresywnie powstrzymywali akcję rywali, a indywidualne błędy tylko ułatwiły wyjście Szweda sam na sam z Oblakiem, który jednak nie był w stanie powstrzymać rozpędzonego napastnika. Ponownie poprzeczka uratowała chwilę później Manchester United, na której wylądowała piłka po uderzeniu Griezmanna. Czerwone Diabły mogą się cieszyć, że udało się zdobyć remis, bo gdyby Atletico miało więcej szczęścia to powinno mieć przynajmniej jedną bramkę więcej, ale widać że oba zespoły są w sporym dołku, choć w przypadku gości raczej to normalność

Benfica i Ajax zdecydowały się dopiero w połowie pierwszej części spotkania na szalony wyścig strzelania bramek. Najpierw w 18 minucie strzelił Tadić, który niepilnowany wbiegł w pole karne i załadował piłkę po dośrodkowaniu. Chwilę później po stałym fragmencie gry Verthongen wcielił się w skrzydłowego zagrywając mocną piłkę po ziemi, a ta niefortunnie trafiła w nogę Hallera i wpadła do własnej bramki. Trzy minuty później, bo w 29 minucie były piłkarz West Hamu się szybko zrehabilitował. Ładnie wyszedł do dogranej piłki z boku i zdołał uderzyć mimo pilnowania go przez obrońcę, bramkarz odbił piłkę przed siebie, a Haller popisał się szybką reakcją dobijając piłkę do siatki. W pierwszej połowie wynik pozostał bez zmian i to Ajax prowadził 2:1. W drugiej połowie mecz był kalką równoległego spotkania. Sporo fauli ze strony goniącej Benfiki, ale również to rezerwowy zdecydował o wyrównaniu w 72 minucie gola strzelił wpuszczony chwilę wcześniej Jaremczuk i zrobił się remis. Ostatecznie żaden z zespołów nie przechylił szali na swoją stronę. Remis wydaje się akurat w tym meczu zasłużony. Sporo szaleństwa w drugiej połowie, ale jednak dwie drużyny miały swoje sytuacje i rewanż wydaje się bardzo ciekawy.

Fot. Wikipedia