Beniaminkowie w tarapatach – ligi w Europie

Beniaminkowie w tarapatach – ligi w Europie

Sezon powoli wchodzi w drugą fazę rundy jesiennej. Pewne kluby udowodniły, że mogą liczyć się w walce o końcowy triumf, inne powoli dojrzewają aby złapać formę i zaatakować kiedy będzie najbardziej korzystne. Jednak pojawiają się też pierwsze ekipy, które zdecydowanie odstają. Zespoły, które już od początku były skazywane na spadek, ale również ekipy które z różnych przyczyn nie potrafią trafić z formą. Kontuzje, a także terminarz są przyczynami tego stanu rzeczy.

W Polsce mamy chociażby Termalice. Zespół, który pod koniec poprzedniej rundy w I lidze nie przekonywał nie potrafiąc wytrzymać presji i tylko dzięki problemom konkurentów udało mu się utrzymać na drugim miejscu dającym awans. Losy trenera Mariusza Lewandowskiego wtedy wisiały na włosku, ale awans uratował go przed zwolnieniem. Obecnie jednak minęło parę kolejek, a jedyne zwycięstwo jakie „Słoniki” osiągnęły to te w pucharach. W Lidze nie wygrali żadnego meczu i tylko równie słabi sąsiedzi w tabeli powodują, że klub nie stracił dystansu do miejsc dających utrzymanie.

Gorszy los jednak najprawdopodobniej czeka Greuther Furth. Zespół z Bawarii również jest beniaminkiem rzadko odwiedzającym czołową ligę, choć przez ponad 20 lat nie spadł również do trzeciej ligi. Obecnie jednak bez zwycięstwa i z jednym punktem okupuje ostatnie miejsce, a dzisiaj został zdeklasowany przez Bayern Monachium, ale jest to raczej oczywistość. Trudno oczekiwać żeby Koniczynki dokonały w tym sezonie cudu i się utrzymały. Poprzednia przygoda z Bundesligą również zakończyła się na jednym sezonie i raptem uzbieranymi czterema wygranymi. Choć mimo braku zwycięstwa tracą zaledwie trzy punkty do wyjścia ze strefy spadkowej, ale po dzisiejszej porażce z Bayernem liczba punktów się powiększy.

Zero punktów za to ma na swoim koncie Norwich nie potrafiące wygrać żadnego z pięciu meczów. Zespół „Kanarków” to również beniaminek, ale wędrujący miedzy pierwszą a drugą ligą będąc rok do roku faworytem do awansu na najwyższy szczebel. Wielu piłkarzy grających w barwach Norwich pamięta poprzednią przygodę drużyny w Premier League łącznie z trenerem pracującym tam od 2017 roku. Generalnie nikt się nie spodziewa po Norwich wielkich sukcesów, a świadomość ograniczeń powoduje, że drużyna sprawnie jest w stanie manewrować między oboma poziomami. Wiele uznanych ekip spadając niżej nie potrafiła sobie poradzić finansowo, a próba szybkiego awansu zazwyczaj się nie udawała i zespół wpadał jeszcze w większe tarapaty popadając w przeciętność, a czasem wręcz degrengoladę.

W każdej lidze znajdziemy co innego. W hiszpańskiej aż dwa zespoły nie wygrały meczu, a nawet nie udało im się wyrwać jednego punktu. W odróżnieniu od poprzednich przypadków oba zespoły to ekipy grające od paru sezonów w La Liga. Getafe było nawet drobną sensacją grając bardzo ostrożny futbol promując trenera Bordalasa jako szkoleniowca potrafiącego wyciągnąć maksimum z zespołu. Obie ekipy lądowały raczej w drugiej części tabeli, ale nie musiały drżeć do końca o utrzymanie. To co się zmieniło to wymiana pierwszego trenera. Bordalas odszedł do Valencii próbując odbudować ten projekt, a Javier Calleja przejął klub dopiero w kwietniu tego roku i ten sezon jest jego pierwszym, który rozpoczyna w barwach Alaves. Trudno oczekiwać, że obie ekipy będą gnić na samym dnie nie próbując nawiązać walki o utrzymanie. Na Getafe czarne chmury zanosiły się od jakiegoś czasu więc możliwe, że ten sezon będzie ich ostatnim.

We Włoszech zawsze można znaleźć zespół zdecydowanie odstający. Wieczne problemy finansowe, sypiące się stadiony i kolejne wariacje klubów feniksów utrudniają budowanie stabilnych zespołów. Paradoksalnie nie wygląda to aż tak źle. Salernitana zatrudniając Franka Ribery chciała udowodnić sobie i kibicom, że nie odda łatwo punktów w tym sezonie. Na razie uzbierali po pięciu kolejkach jeden punkt, ale ich rywale wyżej czyli Cagilari może pochwalić się tylko dwoma. Doświadczony Francuz raczej nie zostanie zbawcą zespołu, ale jego obecność na pewno poprawi morale drużyny, gdyż nawet okazja trenowania u boku tak uznanego pomocnika niewątpliwe doda im więcej odwagi w rywalizacji z najlepszymi. Wydaje się więc, że sytuacja tutaj nie będzie jasna bardzo długo, ale nie będzie zaskoczenia jeśli z kolejki na kolejkę będą tracić dystans.

Beniaminkowie jak pokazują tabele nie mają łatwo, często kończąc przygodę w najwyższej lidze bardzo szybko. Brak możliwości organizacyjnych i finansowych utrudnia budowanie zespołu na tym poziomie bez dodatkowego zastrzyku hojnego sponsora. Cieszy natomiast, że trudno znaleźć zespół z wielkimi problemami finansowymi tak jak Schalke 04 sezon temu, czy Derby County w Championship. Nie ma wstydu być ostatnim wśród najlepszych bo lepiej spaść i istnieć niż aby spadek miał oznaczać katastrofę dla klubu.

Fot. Wikipedia