Angielskie talenty. Oczekiwania I rzeczywistość

Angielskie talenty. Oczekiwania I rzeczywistość

Anglicy zawsze mają kilka potencjalnych talentów mogących zrobić większą karierę. Czasami zawodnicy nawiązują do tych oczekiwań, ale zazwyczaj gdzieś znajdują się pośrodku. Nigdy nie osiągają pułapu z marzeń kibiców i dziennikarzy. Promowani na siłę, sprzedawani za ciężkie pieniądze pompowani dodatkowo przez wymaganą liczbą brytyjskich wychowanków w składach Premier League. Ostatecznie grający głównie na poziomie średniaków, kończący kariery w drugich, trzecich ligach. Obecnie znowu znajdziemy grupkę utalentowanych zawodników i patrząc na przeszłość ich poprzedników trudno tylko z samej pompki realnie ocenić ich prawdziwy potencjał.

Można podzielić w zasadzie angielskie niespełnione talenty na wiele etapów. Pierwszy to zawodnicy kreowani na absolutne gwiazdy kompletnie zawodzący na całej linii. Przyczyny tego są bardzo różne. Kontuzje, problemy z prawem, nałogi oraz brak wystarczających umiejętności to główne przyczyny. Znajdziemy zawodników jak Nile Ranger, Nathan Delfouneso, czy Ravel Morrison tułający się po wielu klubach nie potrafiąc zagrać wielu sezonów w jednym miejscu. Chociażby taki Morrisson dopiero teraz trafił do klubu, gdzie może zagrać więcej spotkań, tylko ze względu na problemy kadrowe Derby County. Jack Rodwell, czy Jose Baxter mający być talentami na miarę Wayne’a Rooneya wyciągającymi Everton na najwyższy poziom również zostali przecenieni. Rodwell w pewnym momencie został symbolem porażek swoich kolejnych klubów, a kibice przeliczali mu kolejne mecze bez zwycięstwa. Baxter po sporadycznych meczach w Evertonie zadomowił się w trzeciej lidze angielskiej, ale jako 29-latek jest bez klubu.

Każda narodowość może przeliczać na pęczki zawodników będących talentami za młodzika, a później niepotrafiących sobie poradzić seniorskiej piłce, więc nie jest to aż takie zaskakujące, że Anglicy również promowali zawodników nie mając pojęcia o ich prawdziwym potencjale. Najbardziej zabawne są prognozy planowanych jedenastek na odległe międzynarodowe turnieje, gdzie nie trafia się na praktycznie nikogo, albo zawodnik który jest notowany w ogonie napastników trafia ostatecznie na ten turniej jako obrońca. Druga kategoria to zawodnicy grający parę ładnych lat na najwyższym poziomie, ale ich potencjał był określany na poziomie najlepszych zawodników globu.

Theo Walcott, Jack Wilshere i inne talenty, które miał pod swoim okiem Arsene Wenger. Przyzwoite wyniki Arsenalu z grupką młodych zawodników miały sugerować, że Francuz ma całkiem trudne zadanie oszlifowania największych talentów, jakie widziała Wielka Brytania. Ostatecznie Walcott oraz Wilshere mieli przyzwoite kariery, ale nigdy nie nawiązali do wielkich oczekiwań. Theo był przez wiele lat liderem zespołu, ale nie potrafił nawiązać do najlepszych czasów Arsenalu z Vieria, czy Henrym. Wilshere zniszczyły kontuzje, ale renoma jaką zdobył pozwalała mu na wożenie się przez całą karierę.

Do tej listy można również dołączyć wspomnianego Wayne’a Rooneya. Najlepszy strzelec reprezentacji Anglii, najwięcej bramek dla Manchesteru United, a wciąż nie dobił do tych oczekiwań, jakie były na samym początku kariery. Anglik miał obok Messiego, oraz Ronaldo być najlepszym zawodnikiem świata rywalizujący o złote piłki i inne drużynowe, oraz indywidualne trofea. Ostatecznie dwójka z Argentyny i Portugalii odjechały Rooneyowi, który nie wskoczył na ten galaktyczny poziom rywalizującej dwójki/ Miał sezony, gdzie kompletnie zawodził, a błyski talentu pojawiały się coraz rzadziej. Po odejściu Fergusona nie był w stanie pociągnąć drużyny w przebudowie i ostatecznie został wypchnięty z klubu, aby grać w Evertonie, DC United i ostatecznie w drugoligowym Derby County. Co znamienne Ronaldo i Messi grają dalej w najlepszych drużynach Europy mimo zaawansowanego wieku, a Rooney skończył karierę, skupiając się na trenowaniu swojej ostatniej drużyny. Do tej kategorii zaliczają się też zawodnicy chwaleni przez trenerów w różnych dziwnych sytuacjach. Chociażby Alex Ferguson mówiący, że Wes Brown to najlepszy obrońca w lidze o ile jest w pełni zdrowia. Piłkarz stanowił bardzo dobre uzupełnienie składu, ale nie był on blisko poziomu prezentowanego przez Ferdinanda, czy Vidica.

Sancho, Saka, Rashford oraz Bellingham to zawodnicy już z uznanymi markami w Europie więc trudno ich porównywać do pierwszej kategorii przecenionych talentów zniszczonych przez różne czynniki. Natomiast wciąż mogą skończyć w drugiej kategorii. Sancho i Bellingham zdobyli swoją pozycję grając w Bundeslidze, ale prawdziwa ich weryfikacja nastąpi jednak w Premier League, gdzie rywalizacja i oczekiwania względem nich będą o wiele większe. Należy jednak pompowanie talentów realizowane przez angielskie media przyjmować z przymrużeniem oka. Ostatecznie w mecz z Polakami żaden z nich nie wyszli w pierwszym składzie, co mogło być błędem trenera, ale też realną oceną ich wartości.

Fot. Wikipedia